Kłamstewka

2 listopada 2016

W dzisiejszych czasach wiele mówi się o bezstresowym wychowywaniu. Znam wielu rodziców, którzy stosują właśnie taki model wychowawczy. Ja jednak jestem do niego sceptycznie nastawiona. I nie chodzi tutaj o to, że jestem człowiekiem z wielkimi zasadami i wojskową dyscypliną, a jedynie o to, że brak wyznaczonych granic w życiu do niczego dobrego nie prowadzi.

Często słyszę od rodziców, że nie wyznaczają swoim dzieciom zasad i granic bo szanują zdanie dziecka. Uwierz mi, że szacunek i prawo do wyrażania swojego zdania nie ma nic wspólnego z zasadami czy granicami. Posunęłabym się nawet o krok dalej i powiedziała, że dzięki ustalonym zasadom zyskujemy szacunek i poszanowanie do własnego zdania. Tylko jasno określone normy według których chcemy aby postępowało nasze dziecko da mu poczucie bezpieczeństwa. Same wyznaczone zasady dla dziecka jednak nie wystarczą, przykład musi iść z góry.

Nasze dzieci to świetni obserwatorzy, to my jesteśmy dla naszych dzieci wzorem do naśladowania dlatego my sami powinniśmy przyjrzeć się naszemu zachowaniu. Nasze zachowanie, codzienne nawyki, teksty to wszystko to co maluchy chłoną. Dzieci to nasze odbicie lustrzane, to jak my się zachowujemy i wyrażamy przekłada się na ich życie. Jeśli nie mamy szacunku do swoich rodziców, Twoje dziecko też nie będzie miało szacunku do Ciebie. To takie proste, a jednak często to bagatelizujemy.

Nie jestem doskonała i właśnie teraz chcę Ci to pokazać. Popełniam takie same błędy jak Ty dlatego przytoczę Ci pewną historię. Zawsze powtarzam swoim dzieciom aby nie kłamały, że ważne jest dla mnie aby zawsze mówiły to co naprawdę się wydarzyło. Stosuję tę metodę od zawsze i staram się nie karać dzieci jeśli same przyznają się do tego co zbroiły. Oczywiście jest to dla mnie bardzo trudne, ale jakoś daję radę.
W naszym domu zasada numer jeden to – NIE KŁAM. Jednak pewnego wieczoru, gdy moje zmęczenie sięgało zenitu i nie miałam ochoty z nikim gadać tylko zatopić się we własnych myślach, zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i widzę „MAMA”. „O nie, tylko nie to! Nie mam ochoty gadać, a juz napewno wysłuchiwać super nowości na temat seriali, chorób i innych równie interesujących tematów”. Poprosiłam męża aby odebrał mój telefon i powiedział, że się kąpie i oddzwonię jutro. Mój mąż posłusznie odebrał telefon i powtórzył to o co go poprosiłam. Siedzący obok mnie syn, popatrzył na całą sytuację i gdy mąż odłożył słuchawkę powiedział „Mamo, dlaczego oszukaliście babcię? Mówiłaś, że nie wolno kłamać. Przecież Ty się nie kąpiesz, tylko sobie siedzisz.” Zrobiło mi się naprawdę głupio. Zawsze powtarzam, żeby nie kłamali nawet w najdrobniejszych sprawach, że dla mnie liczy się najgorsza prawda niż najpiękniejsze kłamstwo. Dlatego chwyciłam za telefon i przeprosiłam mamę, wytłumaczyłam jej o co chodzi. To była dla mnie przełomowa chwila, od tamtego momentu mówię to co myślę, nie kłamię, bo nie chciałabym sama być okłamywana. Po co przytoczyłam Ci tę historię? Właśnie po to, abyś zadała sobie sprawę, że dzieci są naszym odbiciem, taką swoistą kalką.

One chcą być takie jak my dlatego zachowujmy się tak jakbyśmy chcieli aby zachowywało się nasze dziecko. Nie bez powodu powtarzamy jak mantrę „Nie daleko pada jabłko od jabłoni”. Dobry przykład zawsze idzie z góry. Po prostu bądźmy lepszymi ludźmi dla naszych dzieci, wyznaczajmy granice, nie bójmy się wyciągać konsekwencji wobec naszego dziecka. Pamiętajmy jednak aby nie poniżać, ani stosować przemocy wobec nich, jednak stosowanie kar adekwatnych do wieku nie jest jednak niczym złym. Najważniejsze to słuchać tego co dzieci do nas mówią, ale też nauczyć dzieci aby słuchały nas.

 

You Might Also Like