Prezent bez zamówienia

18 lutego 2019

Każdy z nas gdzieś w głębi serca marzy o prezentach niespodziankach od naszych bliskich. Dlaczego zatem sami nie dajemy takich spontanicznych upominków?

Jako dziecko uwielbiałam chorować, pewnie pomyślisz sobie co może być fajnego w chorowaniu. Otóż naprawdę wiele. Urodziłam się w czasach, – kiedy na półkach niewiele było, a o każdą rzecz trzeba było stać w niekończących się kolejkach. Potem nastały szalone lata 90., więc na rynku zaczęły pojawiać się pierwsze lalki Barbie oraz resoraki. Każdy marzył o walkmanie z gąbkowymi słuchawkami i gumie turbo. Ale wróćmy do tematu chorowania i dlaczego właśnie uwielbiałam ten stan. Odpowiedź jest banalnie prosta. Moi rodzice stawali na głowie, aby podczas choroby zdobyć cytrusy, czekoladę czy wykopać spod ziemi jakąś zabawkę, która poprawi mi nie tylko mi humor, ale także pozwoli szybciej wrócić do zdrowia. To było coś! Kto by nie lubił chorować? Ja uwielbiałam ten stan.

Kiedy byłam dzieckiem, powiedziałam sobie, że jak dorosnę, moje dzieci będą dostawać ode mnie te wszystkie super rzeczy bez okazji. Będę swoim dzieciom kupować te wszystkie cytrusy i zabawki od tak bez okazji. I o ile nikogo już nie dziwią i nie zachwycają egzotyczne owoce, tak zabawki kupowane bez okazji nadal są czymś super. Nie wiem skąd wziął się ten pogląd, że zabawki dzieciom powinniśmy kupować z jakieś okazji.

Najczęściej obdarowujemy nasze maluchy z okazji świąt, urodzin czy imienin, zdarzają się również nieco bardziej spontaniczne podarunki jak na przykład nagroda. Ok, to wszystko fajnie, ale czy tak naprawdę musimy czekać tylko na jakieś specjalne okazje? Ja nie czekam. I nie chodzi tu o rozpieszczanie dziecka, tylko jeśli ja czuje potrzebę obdarowania mojego syna zabawką, to nic nie stoi na przeszkodzie, abym to zrobiła.

Moje życie jest spontaniczne, nie analizuję, nie czekam na lepszy moment, działam tu i teraz. Dlatego kiedy kilka dni temu przejazdem wpadłam zziajana do centrum handlowego po szybki lunch, zatrzymałam się przed sklepem SMYK i prowadzona niewidzialną siłą skierowałam się do półki z kreatywnymi zabawkami. Spacerowałam między pólkami, zachwycając się nowościami.

Wyszłam z zabawkami, o których sama w dzieciństwiem, bym nie śmiała marzyć. Z zabawkami, które pobudzą ich kreatywność, wyobraźnię, ale przede wszystkim dadzą świetną zabawę. Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Kiedy wpadłam do domu z kolorową torbą z napisem SMYK, nie musiałam długo czekać na reakcję swoich dzieci. Radość, uśmiech i wesołe podskoki wypełniły dom. To wspaniałe uczucie obdarowywać najbliższych prezentami, takimi bez okazji, spontanicznymi, takimi bez zamówienia. Bo życie nie składa się tylko z planów i marzeń. Życie to spontaniczne decyzje i sprawianie radości sobie i najbliższym. To mój wyznacznik szczęśliwego życia. A dziś mogę patrząc na zdjęcie Ani w wieku 7 lat szepczę, do niej „dotrzymałam obietnicy”.

You Might Also Like